BĄBELKUJĄCA MASECZKA WĘGLOWA - HIT KOREAŃSKIEJ PIELĘGNACJI - ALE CZY NA PEWNO?


Miałam dziś przyjemność (?) wypróbowania maseczki węglowej firmy BIOAQUA - samą firmę bardzo polecam, niestety moja cera nie zareagowała we właściwy sposób. Nie jestem alergiczką od razu mówię. Po maseczce skóra była bardzo wysuszona i gdzieniegdzie zaczęła się łuszczyć. 
Samo doświadczenie bardzo przyjemne - nakładając cienką warstwę maseczki po pewnym upływie czasu (ok. 5 min.) na maseczce pojawia się gruba warstwa piany, która bardzo gilgocze :). Dużym plusem produktu jest to, że naprawdę oczyszcza pory i to, że konsystencja nie jest za bardzo lejąca ani lepka - w sam raz.Przez przypadek ubrudziłam nią bluzkę - pomimo tego, że zawiera węgiel, łatwo było ją zmyć. Dotychczas najlepsza maseczka na pory o tak silnym i wiarygodnym działaniu. Uważam jednak, że produkt nie jest wart swojej ceny ok. 55 zł na polskim rynku (ciężko dostępna). Całe szczęście nie była moja tylko przyjaciółki. Teraz jestem już pewna, że nie zakupię tego produktu. Używam wiele koreańskich maseczek w płachcie do twarzy. Generalnie koreańska pielęgnacja to temat, w którym się często obracam i testuję wiele produktów. Zdecydowanie polecam maseczki w płachcie z firmy PUREDERM, które można teraz dostać w Biedronce za niecałe 10 zł/szt. Na rynku zagranicznym (bo nie orientuję się czy w Polsce ta marka jest dostępna) polecam maseczki z THE CREME SHOP. Muszę przyznać, że jestem naprawdę zawiedziona tą maseczką. Być może to wina mojej cery, która wcale nie jest aż tak wrażliwa(!) 

Post z innej beczki tym razem :) 
ZDJĘCIA: 




- J

Komentarze